Co w Łodzi piszczy, cz.4, czyli inny sposób myślenia
Bardzo lubię projekty oryginalne i odkrywcze, które wnoszą nową jakość do naszego życia, zwłaszcza jak są to projekty od ludzi, na których mówimy designerzy, często wymawiając to słowo z przekąsem. Lubię takie projekty nie tylko za samą odkrywczość, ale też za to, że udowadniają, że jeszcze nie wszystko zostało powiedziane.
W Łodzi jednym z takich projektów był według mnie górski stolik bezpieczeństwa, dla tych, którym w górach zabrakło czasu na powrót do schroniska. W ciągu dnia stolik ze sklejki stanowi miejsce postoju i popasu, ale w razie nagłej burzy, czy innych problemów technicznych może zamienić się w mały szałas stanowiący osłonę przed wiatrem i deszczem, czy napotkanym niedźwiedziem. Kreatywnie i do tego blisko gór - dla mnie bomba.
Schron górski - studencka praca zbiorowa (ASP w Warszawie i Politechnika Warszawska)
Zdjęcie: j.march.
|
Schron górski - studencka praca zbiorowa (ASP w Warszawie i Politechnika Warszawska) Zdjęcie: lodzdesign.com |
Drugim pomysłem, który mi się spodobał była taca z naczyniami ToTu zaprojektowana przez Nataszę Sałańską z myślą o osobach tracących w podeszłym wieku wzrok. By umożliwić im większą samodzielność naczynia i sztućce trzymają się konkretnych miejsc na tacy za pomocą małych magnesów umieszczonych na spodzie zastawy i na wierzchniej części tacy. Z talerzy i misek prościej jest nabierać jedzenie dzięki wyprofilowanym i podniesionym brzegom.
ToTu - zestaw naczyń dla niewidomych (projekt: Natasza Sałańska) Zdjęcie: j.march. |
Kolejny fajny i do tego zabawny projekt to ściółkowe pojemniki na jajka od kur szczęśliwych Mai Szczypek.
Happy Eggs (projekt: Maja Szczypek) Zdjęcie: j.march. |
Spodobał mi się też zegar Not o'Clock zaprojektowany przez Joannę Tomaszewską. Ironicznie, zegar ten ma nas skłonić do zignorowania czasu. Projektantka wyszła z założenia, że w dzisiejszym świecie za bardzo się spieszymy. Zegar, za pomocą poziomych listewek, sprawia, że siedząc przy stole ze znajomymi, rozmawiając z rodziną, jedząc wspólne posiłki, nie widzimy, która jest godzina. Wskazówki stają się widoczne dopiero, jak wstaniemy od stołu i nasz wzrok padnie za zegar spod innego kąta, wtedy listwy nie będą stanowiły przeszkody dla odczytania godziny. Rewelacja!
Not o'Clock (projekt: Joanna Tomaszewska) Zdjęcie: j.march. |
Ostatnia przedsięwzięcie, które sprawiło, że miałam oczy jak piłeczki pingpongowe to wystawa OperaLab. Jaka idea stoi za OperaLam można przeczytać w wielu zawiłych zdaniach z dużą ilością angielskojęzycznych modnych słów na tej stronie. To co zostało przestawione na Łódź Design to efekty konkursu "Projektowanie tożsamości. Tożsamość projektowania", który miał na celu zaprezentowanie przykładów projektowania wzorniczego i architektonicznego w odniesieniu do wnętrz Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. Rzeczą, która mnie najbardziej zaskoczyła był sposób prezentacji prac. Podchodzą do stoiska widziało się kilka niskich białych stołów, na których blatach nadrukowany był wzór z chaotycznych czarnych kresek i wokół ludzi, którzy tymi stołami, nie wiedzieć czemu, się zachwycają. Dopiero po uzyskaniu informacji od pań z obsługi okazywało się, że każdy ze stolików prezentuje osobną pracę, do obejrzenia której potrzebny jest tablet i nagle zwracało się uwagę na to, że faktycznie, wszyscy przy stolikach takie urządzenia mają w rękach ;) Człowiek wyposażony w tablet, jest w stanie oglądać przez niego z bliska lub z daleka i pod różnymi kątami na każdym stole inny projekt. Po powrocie do domu dowiedziałam się od mojego nadwornego informatyka, że sztuczka polega na tym, że tablet sczytując z blatów ułożenie i wielkość kresek, rejestruje pod jakim kątem i z jakiego miejsca chcemy oglądać projekt.
Stoły OperaLab Zdjęcie: j.march. |
Projekt konkursowy OperaLab Zdjęcie: j.march. |
Projekt konkursowy OperaLab Zdjęcie: j.march. |
Komentarze
Prześlij komentarz